Krokodyl ukryty w zaroślach podczas nocnej wyprawy w dżungli Panamy.
30 kwietnia 2025

Tropem krokodyli: nocna wyprawa przez dziką Panamę

Powodów, dla których ludzie rzucają wszystko i wyjeżdżają na drugi koniec świata, jest tyle, co osób, które to zrobiły. Jednak wśród naszych znajomych - głównie żeglarzy - często przewija się motyw kontaktu z naturą. To, co fascynuje nas i w bezkresie oceanu i w bezludnych puszczach Ameryki Centralnej, to ich dzikość. Poczucie, że wszystko tu jest autentyczne. Zwierzęta nie są oswojone - delfin nie zrobi przed tobą piruetu na zawołanie ani nie pogłaszczesz kinkażu jak udomowionego kota. Podziwiamy to, co przyroda akurat zechce nam pokazać. Tym razem pokazała nam krokodyle.

Dzika przyroda Ameryki Środkowej w świetle księżyca

"Tylko pamiętajcie o latarkach." Taką wiadomość dostaję od Maxa - chłopaka z okolicznej wioski - kiedy zaczyna się ściemniać. Sprawdzam, czy nasze czołówki są naładowane i szukam latarki do nurkowania. Kto wie, co może nam się przydać. Wydaje mi się, że mamy szczęście, bo księżyc jest dzisiaj prawie w pełni. Skoro jest jaśniej, to pewnie więcej zobaczymy.

Ciemna dżungla w San Blas podczas nocnej wyprawy po krokodyle.

Krokodyle są wszędzie - trzeba tylko wiedzieć, kiedy patrzeć

Nie do końca wiadomo, kto pierwszy wpadł na pomysł szukania krokodyli w środku nocy. Opowiadaliśmy naszym gościom o kajmanach, które nie zważając na słoną wodę, potrafią zapuścić się na wyspy oddalone aż 10 mil od brzegu. Nawet próbowaliśmy ich wypatrywać w mangrowcach, ale zwykle bez sukcesu. A potem wybraliśmy się pierwszy raz na trekking po dżungli i zaczęliśmy podpytywać o nie naszego przewodnika.

>> Więcej o naszych wyprawach do dżungli i o tym, co można tam znaleźć, przeczytasz tutaj. <<

"Tak, mamy tu mnóstwo krokodyli." - potwierdził. "Ale w dzień raczej ich nie zobaczycie. Wynurzają się z zarośli dopiero po zmroku."

Pomyśleliśmy, że to wielka szkoda i wróciliśmy do kąpania się w wodospadzie. Temat wracał w rozmowach z naszymi przyjaciółmi jeszcze kilka razy, aż dostaliśmy wiadomość od przewodnika: "A co byście powiedzieli na nocną wyprawę po rzece? Będą krokodyle." 

"Chyba zwariował." Takie zdanie wypowiedziane przez ludzi, którzy mieszkają na 14-metrowej żaglówce na Morzu Karaibskim, brzmi całkiem zabawnie, prawda? No więc skoro już zdecydowaliśmy się robić dziwne rzeczy w życiu, nie wypada odmówić takiej okazji. Czekaliśmy tylko, aż trafi nam się odpowiednie towarzystwo na taką przygodę.

Krokodyl wyskakujący z wody za rybą w dżungli San Blas, Panama.

Jak rozpoznać krokodyla w ciemności

Wszystko wygląda znajomo. W końcu dwa dni wcześniej płynęłam z Michaliną tą samą łódką po tej samej rzece. Tyle że tym razem jest totalnie ciemno. Wiemy tylko, gdzie mniej więcej jest ujście rzeki. Taki sobie dziewczyński wypad urządziłyśmy. 

"Włączcie latarki i szukajcie krokodyli. Rozpoznacie je po czerwonych odblaskach w oczach." Już chciałam zapytać, co jeśli zobaczę inny kolor oczu, ale czerwone ślepia zaświeciły się, gdy tylko skierowałam światło w stronę krzaków. Zanim zdążyłam przyjrzeć się ich właścicielowi, znikły pod wodą. To chyba normalna reakcja dzikiego zwierzęcia. Gdy widzi ludzi, ucieka. Max uspokaja nas, że noc jest jeszcze młoda i za chwilę na pewno będzie ich więcej.

Młody krokodyl leżący na brzegu rzeki w dżungli San Blas, Panama.

Myśliwi z Gunayala - jak tradycja spotyka nowoczesność

Zanim cywilizacja dotarła do Gunayala, czyli jeszcze nie tak dawno temu, popularną profesją wśród młodych mężczyzn było myślistwo. W celach kulinarnych polowali głównie na małe ssaki, a w obronnych na drapieżne koty. Zresztą to była pierwsza rzecz, która przywitała nas w Panamie, kiedy przypłynęliśmy tu ponad 2 lata temu z Kolumbii. Zmęczeni i zadowoleni, że wreszcie mamy gdzie się schować przed bezlitosnymi falami (kto pływał po Kolumbii w zimie, ten wie), zakotwiczyliśmy w zatoce przy Puerto Escoces. Zanim się obejrzeliśmy, z prowizorycznych domków na wodzie wyruszyła w naszą stronę delegacja Indian Guna, którzy - jak się potem okazało - pilnowali tam uprawy bananów należącej do wioski.

Tradycyjne chaty nad wodą w San Blas, Panama, otoczone dżunglą.

Paweł zamienił z nimi kilka słów i wrócił pod pokład przedstawić załodze naszą sytuację: "Słuchajcie, przypłynęło do nas pięciu Indian, w tym dwóch uzbrojonych w strzelby myśliwskie. W łódce mają zakrwawioną nogę jaguara i coś, co wygląda jak jego szczęka. Chcą od nas 10 dolarów za kotwiczenie w ich zatoce. Myślę, że nie będziemy się kłócić, co?" Nikt nie śmiał protestować. Spodziewaliśmy się świata innego niż nasz, ale rzeczywistość okazała się jeszcze ciekawsza.

Strzały w dżungli i uciekający obiad

Kolejne dwa dni upewnialiśmy się, że najrozsądniejszą opcją eksploracji okolicznych terenów będzie poproszenie naszych nowych znajomych o pomoc. Nam nie udało się znaleźć nawet wejścia do dżungli. Wszędzie, gdzie próbowaliśmy, natykaliśmy się na ścianę roślin. Byliśmy przekonani, że broń, którą ze sobą zabierają, ma służyć w celach obronnych. Nawet pomijając drapieżniki czające się w zaroślach, przesmyk Darien słynie z przemytu ludzi i ukrywających się tam organizacji paramilitarnych. Idealne miejsce na niedzielny spacer.

Jaguar odpoczywający na drzewie w dżungli Panamy.

Wyobraź sobie nasze zdziwienie, gdy Raul zamykający nasz peleton wycelował broń i wystrzelił gdzieś pomiędzy drzewa. Usłyszeliśmy głośny pisk i łomot spadającego małpiego ciała. Nasi przewodnicy nie ukrywając podekscytowania, pobiegli po swoją zdobycz. My zamarliśmy w oczekiwaniu. Nie minęły dwie minuty, zanim wrócili z pustymi rękoma. Małpa zdołała uciec. Przyznam, że mi ulżyło, bo już sam fakt przebywania w panamskiej dżungli był dla mnie wystarczająco emocjonujący. Zapytaliśmy, czemu nie strzelali do innych małp, które widzieliśmy po drodze. Otóż okazuje się, że nie jadają wyjców, a jedynie "małpy z białą twarzą". Musiało im chodzić o kapucynki.

Małpa kapucynka wisi na gałęzi w dżungli podczas wyprawy na San Blas.

Łowca krokodyli

"Kiedy byłem młodszy, często przyjeżdżałem tu polować na krokodyle." - opowiada nam Max, wyglądający na nie więcej niż 30 lat. Michalina patrzy na niego zdziwiona: "One nie są tu pod ochroną?" Nie są. A wręcz uznawane są za szkodniki, bo zjadają psy zamieszkujące okoliczne wioski. Natomiast mamy się nie bać, bo nie są to głupie gady i dobrze wiedzą, kto tu jest drapieżnikiem szczytowym. Słyszymy też, że w ostatnich latach bardzo się rozmnożyły i zaczynają sprawiać problemy Indianom Guna. Większość z mężczyzn porzuciła myślistwo na rzecz bardziej nowoczesnych zawodów. Dzięki stałym dostawom z Panama City polowania przestały być też ich głównym źródłem pożywienia. 

A wygląda na to, że mięso krokodyla jest prawdziwym przysmakiem na tych terenach. Starsi Indianie bez problemu są w stanie przygotować rosół czy steki z krokodyla. Wśród młodych ta umiejętność stopniowo zanika, ale prawdopodobnie każdy z nich choć raz został nakarmiony przez babcię gulaszem z krokodyla ("mięsko zjedz, banany zostaw"). Nieco później, tego samego wieczoru dostajemy instruktaż na żywo, które części gada nadają się do jedzenia. Słyszałyśmy już o słynnych stekach z ogonów aligatorów serwowanych na Florydzie. Nasz przewodnik dorzucił do tego tylne łapy i mięso z grzbietu.

Krokodyl pływający w wodzie podczas nocnej wyprawy w dżungli San Blas, Panama.

Wprawiony łowca krokodyli jest w stanie schwytać zwierzę ważące nawet tyle samo, co on. Takie zdanie od razu uruchamia wyobraźnię. Nam staje przed oczami człowiek uprawiający zapasy z wielkim gadem próbującym wciągnąć go pod wodę. Tyle że nie po to ludzie wynaleźli broń palną, żeby sobie nią nie pomagać w takich sytuacjach. Nasza wyprawa ma charakter wyłącznie turystyczny, więc o żadnym strzelaniu nie ma mowy. Jest miło i bezpiecznie. Do momentu, w którym słyszymy: "Dalej jest za płytko dla łódki. Wysiadamy i idziemy pieszo. Chcecie zobaczyć krokodyla z bliska?"

W królestwie krokodyli - gdzie morze łączy się z rzeką

Każdy, kto oglądał niedzielne programy przyrodnicze w telewizji, pamięta pewnie tę podstawową informację na temat krokodylowatych - lubią słodką wodę. Ich zadeklarowanym miejscem zamieszkania są rzeki, sadzawki i bajorka. Wszystko, co mokre, ale nie słone. Na San Blas oczywiście jest inaczej. Występują tu dwa gatunki wspomnianych gadów: krokodyl amerykański i kajman okularowy. Obydwa przystosowały się do życia zarówno w rzekach, jak i w morzu. Jedynym wyjątkiem są młode krokodyle, które nie wykształciły jeszcze gruczołów solnych pomagających w usuwaniu nadmiaru soli z organizmu. W każdym razie nikogo nie dziwi tutaj widok "kłody" przemieszczającej się pod prąd między wyspami.

Bliskie ujęcie oka krokodyla widocznego podczas nocnej wyprawy w Panamie.

Gdy przewodnik znika w mroku

Zanim zdążyłyśmy zareagować, Max wyskakuje z łódki i szybkim, posuwistym krokiem rusza w najbliższe zarośla. "Chyba lepiej będzie, jak pójdziemy za nim" - szybko szacujemy swoje szanse na przetrwanie. Idziemy tak, jak stoimy. Zabieramy jedynie latarki. O spreju na owady przypominam sobie 5 minut później, gdy wpadam w chmarę komarów. "Gdzie on jest? Widzisz go jeszcze?" - pytam Michalinę. Jednocześnie drugi raz tego wieczoru myślę o szczęściu - może i włóczę się w nocy po dżungli w Ameryce Środkowej, ale przynajmniej z lekarką. Co prawda nie mamy ze sobą żadnej apteczki, ale kto by się tym przejmował. Doktor Quinn też sobie jakoś radziła pośrodku niczego.

>> Przed wyprawą w tropiki warto dobrze się przygotować. Sprawdź, co radzi Michalina w swoim artykule: Poradnik lekarza: Jak zadbać o zdrowie przed podróżą do Ameryki Centralnej i San Blas? <<

"Tam! Chyba czegoś szuka w wodzie." - słyszę. Przyspieszamy tempa, żeby go dogonić. Z rozmyślań o tym, jakie decyzje w życiu przywiodły mnie do punktu, w którym brodzę po kolana w rzece pełnej krokodyli, wyrywa mnie dźwięk zagłuszający cykady. Przypomina coś pomiędzy odgłosem zgniatanej gumy, rechotem żaby, a miauczeniem. Dobiega jednak z daleka, więc postanawiamy na razie się nim nie przejmować.

Młody krokodyl na brzegu rzeki w dżungli San Blas, Panama.

Dwa młode krokodyle i jedno ważne pytanie - gdzie jest ich matka?

Kiedy doganiamy Maxa, ten - z wyrazem triumfu na twarzy - prezentuje nam, co wyciągnął z krzaków. Za grzbiet trzyma młodego krokodyla. "Dużo tu młodych. Zaraz złapię wam drugiego." - mówi i wciska krokodylka Michalinie do ręki. Stoimy przez chwilę oniemiałe, aż wybuchamy głośnym śmiechem. Chyba z szoku. Eksperckim okiem oceniam, że nasze nowe zwierzątko na pewno wykluło się nie później niż w tym roku i wygląda całkiem uroczo. A do tego wydaje te śmieszne "gumowe" odgłosy... "Woła matkę." - informuje nas Max, niosąc drugiego malucha. "Eeee to może go wypuśćmy?" - proponuję, gdy mój mózg wreszcie łączy kropki. Wolałabym nie stanąć na drodze rozwścieczonemu krokodylowi.

Dziewczyna trzymająca młodego krokodyla podczas nocnej wyprawy w dżungli San Blas, Panama.

Krokodyle mamy okazują się nie być najbardziej troskliwymi matkami w świecie przyrody. Owszem, będą chronić gniazdo z jajami przez 90 dni, ale niedługo po wykluciu uznają, że spełniły swój obowiązek i wyprowadzają się na drugi koniec rzeki. Osobnik, którego dostałyśmy do pilnowania, okazuje się starszy, niż myślałam. Ma jakieś 3 lata i mniej więcej tak samo długo jest samodzielnym gadem. Dojrzałość osiągnie w wieku 8-10 lat i jeśli jest statystycznym krokodylem, przeżyje w tej rzece 45 lat.

 

Wyprawa, która zostaje w głowie na zawsze

Nie wiem, czy tak bliski kontakt z dzikimi zwierzętami był kiedykolwiek na mojej liście marzeń, ale kiedy w drodze powrotnej powolnie przepłynął obok nas 3-metrowy krokodyl, zrozumiałam, że żadne zoo, ani żadne zwierzęce sanktuarium nie umywa się do tego, co właśnie zobaczyłyśmy. To jedna z tych wypraw, o których można tylko opowiadać niedowierzającym znajomym. Wszystkie zdjęcia wyglądają jak zrobione kalkulatorem, bo krokodyle nie chciały czekać nieruchomo aż naświetli mi się kadr. Może i nie będzie z tego estetycznego postu na instagrama, ale już dawno przestałam się tym przejmować. W końcu wyjechałam na drugi koniec świata i eksplorowałam w środku nocy najprawdziwszą dżunglę! 

Przygody najlepiej dzieli się z innymi ludźmi, dlatego proponujemy ci przeżycie tego samego podczas podróży do Panamy. Zapisz się na rejs po San Blas, a my zorganizujemy ci wakacje marzeń.

Sprawdź terminy

Wróć na bloga

Miłośniczka dzikiej przyrody, zwłaszcza leniwców. Od 3 lat mieszka na morzu i ma na koncie już ponad 7000 mil morskich. Na Vision żeglowała po Oceanie Spokojnym i Morzu Karaibskim. Ameryka Centralna niespodziwanie stała się jej domem. 

Kobieta na plaży w San Blas, relaks podczas podróży.

Aga

Więcej historii z Karaibów

Czytaj więcej

W sercu dżungli Gunayala - wyprawa do wodospadu na San Blas

Czytaj więcej

Snorkeling na San Blas - Twoja podróż do podwodnego raju

Czytaj więcej

Poradnik lekarza: Jak zadbać o zdrowie przed podróżą do Ameryki...

Kontakt

+48 506 118 827

Rejsy

Info

Social media